Napary, substancje naturalne, zioła, herbatki, kawki, pastylki, ciasteczka – a wspieranie laktacji.

Od czasów starożytnych używano substancji naturalnych wspierających laktację. Część z nich pochodziła z ziół, część z warzyw, zbóż i innych roślin. Najczęściej sporządzane mikstury miały charakter naparu, który poza dostarczeniem substancji aktywnych spełniał jeszcze jedną ważną rolę: nawadniał organizm matki. Skuteczność dobieranych składników wynikała z tradycji stosowania. Często była potwierdzana w hodowli zwierząt „mlecznych”, co pozwalało jednocześnie na redukcję wagi „efektu placebo”. Społeczności rozumiały wartość karmienia naturalnego i radziły sobie w wypadku wystąpienia trudności najlepiej, jak tylko mogły. Najpopularniejszym rozwiązaniem problemu była instytucja „mamki”, czyli kobiety której organizm z łatwością wytwarzał pokarm, nawet bez wsparcia innego niż dobra dieta.

Obecnie, w rozwiniętych krajach instytucja mamki ze względów różnych zupełnie zanikła lub wręcz została zakazana, za to występują bardzo różnorodne postaci „naturalnych substancji i mieszanek wspomagających laktację”. Wiedza wynikająca z tradycji stosowania wzbogacona została wynikami badań naukowych. Z tego powodu zioła takie jak koper włoski, czy rutwica (zalecenia ESPGHAN) usunięto z większości szanujących jakość i zdrowie konsumenta produktów. W niektórych badaniach sugerowano również funkcjonowanie efektu placebo, którego istotność jest bardzo trudna do oszacowania, szczególnie w tak wyjątkowych i niejednorodnych sytuacjach z jakimi mamy do czynienia w przypadku laktacji. Rozwijające się naukowe spojrzenie na problemy w laktacji, dało również bardzo wiele cennych odpowiedzi definiujących rzeczywiste przyczyny trudności w karmieniu naturalnym. Na skutek czego zredukowano stopień ważności naturalnych substancji wspierających laktację. Co ciekawe nie wpłynęło to w żaden sposób na ich popularność, która nadal ma się bardzo dobrze, a nawet lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.

Dzisiaj wiemy, że matce która z powodu stresu ma trudności z uwalnianiem pokarmu z piersi, nie potrzebne jest podnoszenie możliwości organizmu do zwiększenia produkcji pokarmu, tylko uspokojenie. Kobiecie, której dziecko ma zbyt krótkie wędzidełko, nie pomoże żadna ilość „herbatek laktacyjnych”. Bez dodatkowej stymulacji laktacji profesjonalnym laktatorem, raczej nie utrzyma produkcji pokarmu na odpowiednim poziomie przez czas, jakiego w Polsce potrzebuje na organizację niezbędnego zabiegu dla dziecka. Niestety, jak pokazują smutne statystyki, pomimo pojawiania się coraz to nowych „produktów wspierających” zarówno po  stronie sprzętu, jak i różnorodnych produktów wzbogacających dietę matki karmiącej naturalnie, coraz więcej kobiet, coraz wcześniej przegrywa bój o karmienia naturalne i sięga po modyfikowane mleko krowie. Takie smutne porażki i zatrważającą tendencję wspiera od wielu lat system opieki okołoporodowej, który dopłatami do dystrybucji sztucznych mieszanek idącymi w setki milionów złotych każdego roku, kreuje zasady nieuczciwej konkurencji na rynku wczesnego żywienia.

Co zatem robić powinna matka, która chce odpowiednio długo karmić naturalnie swoje dziecko? Przede wszystkim jak najlepiej i jak najszybciej diagnozować problemy, jeśli takowe się pojawiają. Konsultantki laktacyjne, neurologopedzi wczesnej interwencji, choć poza systemem, to jednak funkcjonują w Polsce i z roku na rok jest ich coraz więcej. Wiele specjalistek wspierających matki w problemach laktacyjnych jest jednocześnie położnymi czy doulami, co zapewnia dodatkowy komfort i możliwość omawiania innych spraw niż tylko laktacyjne. Dlatego jest niezwykle ważne, by jeszcze w okresie ciąży przyszła mama rozglądała się w najbliższym otoczeniu, poznając i weryfikując rekomendacje osób udzielających takowego wsparcia. Problemy laktacyjne jeśli pojawiają się to zwykle nagle, dlatego wcześniejsze rozpoznanie miejsc, w których można uzyskać realną pomoc jest tak niezwykle ważne.
Karmiąca naturalnie mama, która decyduje się sięgnąć po produkty pozwalające jej na uspokojenie, poprawę przemiany materii, zwiększenie możliwości produkcji pokarmu, dobre nawodnienia organizmu, a czasem również nawet na uruchomienie efektu placebo, powinna kierować się kluczem jakości. Weryfikacja składu produktu, ścieżki jego rejestracji i sposobu komunikacji z konsumentami jest obecnie stosunkowo łatwym zadaniem i już na półce średniej ceny znaleźć można bardzo ciekawe propozycje. Bogaty skład, w którym brak rutwicy, kopru włoskiego, szerokie spektrum działania i różnorodne formy podania powinny skłaniać do zaufania marce. Niestety jak zawsze, gdy pewne produkty zyskują popularność, pojawia się wielu chętnych do „taniego” konsumowania ich sukcesu. Warto się więc zastanowić czy kilka złotych, to cena pozwalająca na produkcję produktu najwyższej jakości?

Dobrze jeśli produkty wspomagające laktację dają możliwość wyboru sposobu ich przygotowania i spożywania, bo w dzisiejszych czasach mama nie zawsze ma czas, sprzęt i możliwości mieszania, gotowania czy zaparzania. Co do różnych form wsparcia w niektórych krajach, wypieka się nawet ciasteczka laktacyjne, swoją drogą podobno cieszą się one dużą popularnością.

 

Z nadzieją na odwrócenie trendu i poprawę wskaźników karmienia naturalnego w Polsce – zespół Bocianka